***
Wszedł do pokoju, gdy wszyscy wygodnie siedzieli na czerwonej kanapie skandując imię jego znajomej. Znajomej, na którą teraz patrzył inaczej... Czuł na sobie ciepło spojrzenia, gdy ponownie pojawił się w zasięgu jej wzroku, obserwował radosny śmiech, wywołany żartami w gronie przyjaciół i smacznie wyglądające dania, na które nikt z obecnych nie zwracał uwagi.
- Czekaliśmy na Ciebie - machnęła ręką, nawołując boga kłamstw.
- Naa... mniee? - wyglądał na zakłopotanego.
- Pewnie, a co myślałeś? Niegrzecznie jest rzucić się na obiad, gdy kogoś ze znajomych nie ma przy stole - wtrąciła się Raven, pokazując pustą butelkę po winie.
- Mam nadzieję, że białe ocalało... - uśmiechnął się, sięgając po sztućce. Jasnowłosa miłośniczka czerwonego wina zdawała się niezbyt przejmować niewybrednym komentarzem nieoczekiwanie przybyłego gościa.
- Jasne, ale butelki są na dole, w winiarni.... Teraz nikt tam nie pójdzie, chyba, że... Rachel...
- O nie, nie... Dość popisów na dzisiaj - sprzeciwiła się reagując rozbawieniem.
- Prosimyyyyyyy.... Ostatni raz! Obiecuję! - domagała się blondynka, przykładając dłoń do lewej piersi.
- Właśnie, Rachel, prosimy - wtrącił Loki, patrząc na nią lekko zmrużonymi oczami.
- Dobra, już... dobra... - wyciągnęła prawą rękę, skupiając całą uwagę na położonym na drugim końcu długiego korytarza schowku, z którego parę sekund później wyleciały dwie lewitujące butelki odpowiednio schłodzonego wytrawnego wina.
Asgardczyk wydawał się być tym wniebowzięty.
- Telekineza, serio? - zapytał niedowierzając.
- I nie tylko! - rzuciła dumnie Raven - Napij się, bo jeszcze nam tu uschniesz! - przechyliła butelkę w kierunku pustego kieliszka Lokiego.
- Dziękuję. Naprawdę dobre. Dawno nie miałem okazji kosztować tak wybornego trunku - odparł najuprzejmiej jak tylko mógł, chociaż obawiał się reakcji swego osłabionego ciała, które nie zdawało się być odporne na wysoko procentowe napoje.
- Skoro zostałeś zesłany na naszą piękną planetę, może spróbuj pożyć jak jeden z nas
- wyszeptała mu do ucha Rachel, przelotnie muskając je wargami.
- Polecasz? A Będziesz w stanie odprowadzić mnie do domu? - kontynuował kokieteryjnie, podnosząc stojący przed nim kryształowy kieliszek - Czuję, że to nie skończy się dobrze. Nie jestem w stanie przewidzieć swojej reakcji... - wziął łyk ładnie wyglądającego trunku.
Alkohol był cierpki i przyjemnie parzył w gardło.
Alkohol był cierpki i przyjemnie parzył w gardło.
- A więc... Pamiętasz mnie? - zaczepiła kobieta o włosach w odcieniu ciepłego, miodowego blondu. Bóg kłamstw posłał jej krótkie, zdegustowane spojrzenie, jakby nie potrafił rozumieć midgardzkiego poczucia humoru.
- Jajaaa sobie robię. Chyyyba za dużo wyppiłłaammm - ciągnęła, walcząc z powracającą czkawką.
- Pięknie, jeszcze tego mi było trzeba. Konwersacji z żałosną, pijaną śmiertelniczką - pomyślał przytykając do ust kieliszek.
- Sypiacie ze sobą? - dociekała wyraźnie rozbawiona.
- Słucham? - Loki omal nie zakrztusił się winem.
- No nie patrz tak na mnie. Dobrze wiesz, o czym mówię... Czy poszliście już do łóżka?
- Skąd to pytanie? - skrzyżował ręce na piersi i podniósł sceptyczny wzrok na pijaną kobietę.
- Mam oczy... Poza tym... prawie pożeracie się spojrzeniem. Musisz coś z tym zrobić. Podobasz się jej. Nie wypada czekać zbyt długo... - pouczała. Loki zacisnął szczękę.
- Dziękuję za rady. Poradzę sobie. Chyba jestem w stanie samodzielnie uwieść kobietę i... - w porę ugryzł się w język, wahając się przy ostatnich słowach.
A więc jednak... Sama myśl o tej zadziwiająco tajemniczej kobiecie sprawiała, że jego skóra płonęła. Teraz nie było już odwrotu. Ożywione zmysły beztrosko tańczyły w ziemskim organizmie dawnego nordyckiego bóstwa, budząc do życia uczucia, które zdawały się przepaść na zawsze. Nieświadomie zaczął się jej ponownie przyglądać, niechętnie kierując wzrok na zmysłowe usta, intrygujące oczy i delikatne, choć cholernie niebezpieczne ręce, które potrafiły poradzić sobie niemal z każdym rodzajem broni. A gdyby tak ją uwieść? To byłaby miła odmiana od smętnej, nużącej rzeczywistości, która roztaczała dookoła swe posępne sidła, łapiąc w nie każdego napotkanego midgardczyka.
Spragniony bliskości, chciał poczuć uzależniające ciepło tych dłoni, tak precyzyjnych i delikatnych, że nie potrafił przestać myśleć o tym, jakie to musi być doznanie, by czuć je na sobie, na każdym centymetrze ciała... I doprowadzało go do szału.
Jego myśli obierały coraz bardziej ryzykowne tory...
- O masz, nawet teraz... Czy Ty mnie słuchasz? - powoli docierał do niego głos lekceważonej dziewczyny. Resztkiem sił przywołał się do porządku.
- Przepraszam, chyba przez chwilę się wyłączyłem - zwalił winę na moc pitego przez siebie trunku.
- Wiedziałam, że chodzi o seksualne napięcie - skwitowała Raven, podnosząc się z miejsca.
- Mój nastrój... Jest chyba zbyt melancholijny - mruknął z poirytowaniem, modląc się o chwilę spokoju.
- Idę sprawdzić, kiedy przyjedzie Logan, a Ty jedz, zanim wystygnie na dobre - wycofała się, śmiejąc pod nosem.
Logan... Gdzieś już to słyszał...
Czy jest szansa, że będzie next?
OdpowiedzUsuńBardzo się wciągnęłam.